PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=811}

W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości

On Her Majesty's Secret Service
6,4 28 122
oceny
6,4 10 1 28122
6,2 13
ocen krytyków
W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości
powrót do forum filmu W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości

Lazenby nie sprawdził się w tej roli, był zbyt gładki. Po za tym, co za pomysł, aby Bond się żenił? Dobrze, że Tracy została zabita, bo jakoś nie wyobrażam sobie żonatego Bonda

E_skimoska

nie zgadzam się, że "jest to jeden ze słabszych Bondów", bo według mnie to jeden z niewielu Bondów, który był całkiem, całkiem...

Lazenby wcale mi jakoś specjalne nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie- za każdym razem podoba mi się coraz bardziej. Może nie grzeszy jakimś wielkim talentem aktorskiem, ale Moore raczej też nie, prawda?

A pomysł, żeby Bond się ożenił uważam za jeden z najlepszych pomysłów scenarzystów w historii całego cyklu. Zaskakuje- bo kto się spodziewa, że ten superagent, który, za przeproszeniem, sypia ze wszystkim, co nie zdążyło uciec, da się przykuć do Tracy de Vincenzo...? Na stałe? ;)
Z ciężkim sercem muszę się jednak zgodzić z Tobą w jednym punkcie- dobrze, że Tracy zginęła. Bo chociaż w jednym filmie żonaty Bond to fajna sprawa, to już w kolejnych, byłaby to porażka. Bond, który na każdą akcję wlecze ze sobą jakąś kobietę? Bond ojcem? Bond, który ma tylko jedną kobietę? Nie...;-)

ogólnie jednak film mi się podobał- fabuła powiązana w miarę logiczną całość (co się nieczęsto zdarza), fajna muzyka, no i w tle świetny Telly Savalas.

Myślę, że film zrobiłby furorę i został uznany za jeden z lepszych z całego cyklu, gdyby widzowie nie byli tak zapatrzeni w Connery`ego...

madame_Emi

Ja uznaję go za jeden z najlepszych z całego cyklu:) Szkoda, że ten aktor zagrał tylko w jednym Bondzie, uważam, że był świetny.

ocenił(a) film na 7
Bialym007

Oglądałam ten film ponownie ostatnio i utwierdzam się w przekonaniu, iż jest to niezbyt mocny film. Lazenby nie był dostatecznie męski, szczególnie w kilcie prezentował się fatalnie, pomijając już fakt, że był za młody do tej roli.
Jedyne, co mi się podobało, to muzyka (John Barry, Louis Armstrong) oraz szwajcarskie krajobrazy.
Jednak Bond, który traci głowę dla kobiety, jest dla niej gotów zrezygnować z pracy, to jakaś pomyłka. Cały jego urok polegał na tym, że nie przywiązywał się specjalnie do swoich partnerek.

ocenił(a) film na 6
E_skimoska

Zgadzam się, Lazenby nawet nie miał talentu, by odpowiednio odegrać nie tak trudną przecież rolę agenta JKM. Także sam film nie zachwyca; brakuje mu klimatu tych najlepszych odcinków z 007 no i faktycznie pomysł ślubu Bonda nie był najlepszy. Za to przynajmniej Savalas w roli Blofelda sprawdził się bardzo dobrze.

Thommy

moim zdanie Lazenby nie sprawdził sie w tej roli, jak nigdy nie chce mi się spać na filmach to na tym przysypiałam:/

E_skimoska

Zgadzam się z Emi. "W tajnej służbie...." to jeden z najlepszych Bondów.
Kiedy miałem oglądać go po raz pierwszy znałem krytyczne opinie na temat samego filmu jak i Lazenby'ego.Spodziewałem się naprawdę słabego filmu.A tu niespodzianka.Film mnie po prostu zachwycił.Lazenby też nie był zły w roli Bonda.Fakt,rewelacyjny nie był,ale też nie słaby.Nie miał może charyzmy Connery'ego czy charmu Moore'a i Brosnana,ale moim zdaniem nawet nieźle sobie poradził z rolą.

Sam film jest ciekawy.Fabuła interesująca i wciągająca.Blofeld w wykonaniu Savalasa jest rewelacyjny.To był Blofeld aktywny,biorący udział w akcji,a nie tylko siedzący za biurkiem.
Muzyka pierwszorzędna,zwłaszcza w scenach,kiedy Bond ucieka na nartach z Piz Gloria.A zakończenie filmu jest zaskakujące: najpierw ślub,a potem śmierć Tracy.
Ogólnie film był bardziej surowy,bardziej poważny niż wcześniejsze Bondy z Connerym,nie mówiąc już o tych z Moore'm.Nie ma właściwie gadżetów,ani jakichś nieprawdopodobnych scen. "W tajnej służbie...." bliżej do Bondów z Daltonem i do "Casino Royale"(które też uważam za jeden z lepszych Bondów).Choć i tu nie zabrakło typowego Bondowskiego humoru.
Poza tym w filmie podobało mi się zrównoważenie elementów dynamicznych i statycznych.Nie było non-stop akcji.Wyglądało to tak:początek-akcja,część środkowa-wyciszenie,koniec-akcja.I to mi się bardzo podobało.

Nie wiem,czemu przeszkadza wam wątek ślubu z Tracy.Przecież Bond w "Tajnej służbie...." romansował też z innymi kobietami,zwłaszcza w trakcie pobytu w Piz Gloria.Czyli wcale nie był tu monogamistą.A poza tym przecież Tracy nie była zbyt długo jego żoną.Ponownie zgadzam się z Emi,że pomysł z ożenieniem Bonda był świetny.

Podobnie jak Emi podejrzewam,że jakby zamiast Lazenby'ego grał Connery,to w "Tajnej służbie...." uznanoby za najlepszego Bonda w historii.

Pozdrawiam!!!

Jimmy_6

do general grant:
dziękuję za poparcie ;)

napisałeś o ważnej rzeczy, o której ja nie wspomniałam: właśnie o tej "surowości" OHMSS- film właściwie bez żadnych specjalnych "udziwnień" i nieprawdopodobnych scen, przez co stał się bardziej "realistyczny" (jeśli oczywiści można rozpatrywać tego typu obraz w kategoriach realizmu:)

no i nie przesadzajmy już z tymi zachwytami dot. Moore`a, Brosnana czy Connery`ego- ci pierwsi dwaj panowie też nie porażali talentem aktorskim, a Connery dopiero później dał się poznać jako dobry aktor

pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
E_skimoska

Ślub Bonda to nie pomysł scenarzystów, tylko pisarza Iana Fleminga (twórcy Jamesa Bonda, jeśli ktoś nie wie). Film jest bardzo wierny książce, oddaje styl Fleminga, ale przez to nie jest zbyt widowiskowy. Lazenby grał dobrze, co nie zmienia faktu, że Connery, Moore, Dalton i Brosnan byli lepsi. Dla mnie Lazenby nie wypadł gorzej niż Daniel Craig.

Finrod

hmmm daniel craig... mi sie bardzo podobal, moz dlatego ze nie bylo przesady, lazenbiego wole od brosnana (kazdy film po golden eye to masakra)

ocenił(a) film na 10
tetri5

słaby to jest śmierć nadejdzie jutro za dużo tam gadżetów to jest już zupełnie inny bond od w tajnej służbie jej królewskiej mości ten film ma przynajmniej jakiś blask i urok lat 60 mój ulubiony bond a że connery nie chciał grać to jego sprawa lazenby też dobry bond szkoda że zagrał tylko raz

shoppracz4248

też żałuję, że zagrał tylko raz, ale cóż- nie przypadł do gustu szerszej publiczności, prezyzwyczajonej do Connery`ego, który dla mnie w tej roli (powtarzam- tylko w roli Bonda) był zbyt "gładki"

madame_Emi

Nie wiem czy nie przypadł do gustu publiczności. Miał zagwarantowany kontrakt na 7 filmów o Bondzie, ale go odrzucił.


Co do Blofelda - ktoś wspominał, że fajnie że brał udział w akcjach - to mi się akurat nie podobało. Sunący na nartach Savalas - to nie taki Blofeld jakiego bym oczekiwał. Bardziej odpowiada mi ta postać z "Żyje się tylko..." i "Diamenty..." - jest dużo bardziej tajemnicza, ale może to tylko moja opinia. Jeśli miałbym jeszcze na coś narzekać, to na zakończenie - śmierć Teresy - ok, wiadomo że musiała kojfnąć żeby imć james mógł wyrywać na spokojnie lachony w kolejnych częściach, ale już sposób śmierci - przygłupi. Zwłaszcza, że oglądając "W tajnej służbie..." miałem wrażenie, że stara hetera, panna Irma Bunt zginęła w wybuchu samochodu, a zawieszony na drzewie za głowę Blofeld też nie wyglądał na szczególnie żywotnego, ale... No cóż, Fleminga nie będę poprawiał :)

Sam film - dobry. Póki co - jeden z lepszych, jakie oglądałem - choć przyznaję że jeszcze wszystkich nie ogarnąłem - staram się odrabiać zaległości. Dużą zaletą jest mniejsza dawka kiczowatości - wiadomo, że Bond bez kiczu jest jak dziecko bez matki, ale w niektórych filmach była lekka przeginka. Tu fabuła w sumie jak na film o Bondzie dość realna :) A sam Lazenby - przez kilka pierwszych minut dość dziwne wrażenie, ale z każdą minutą podobał mi się coraz bardziej. Nie sam aktor, ale jego gra oczywiście ;-) Reasumując - w kategorii "Film z serii o 007" - 8/10.

Pozdrawiam.

E_skimoska

Do Emi:
Jak możesz pisać,że Roger Moore czy Pirce Brosnan są słabymi akktorami.Wiem,że nie są mistrzami aktorstwa,ale spewnością lepiej sobie poradzili z rolom 007 niż Gorge Lazenby który swoją role w filmie zawdzięczał oszustwu.W moim rankingu aktorów grających postać 007 Lazenby ma przedostatnie miejsce(ostatni jest Crage).

ocenił(a) film na 7
maciek236_3

Naumiej się ortografyji

E_skimoska

hmmm po pierwsze żona 007 zginęla,więc nie czepiaj sie o to...bez sensu
po drugie "gładki"hmmm nieprawda moim zdaniem męski do bólu ale widac nie znasz sie na kinie zupełnie i zle obserwujesz...
po trzecie proponuje nie pisac o Bondach tylko np.o serialach typu CUDOWNE LATA:)bądz Beverly Hills czy jak to sie nazywa...

E_skimoska

Telly Savalas był najlepszym Blofeldem wg mnie świetnie zagrał zimnego Blofelda po za tym twarz miał odpowiednią np ten z następnej części był wg mnie śmieszny a nie straszny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones