Film pełen wspaniałych widoków - nie tylko pejzaży, ale i plenerów bardziej kameralnych jak rezydencje, teren wyścigów konnych, również wnętrz, a także osób. Niestety, poziom tego dzieła obniżył Lazenby, od którego lepiej zagrałby drewniany fortepian z kornikami, z początku XIX wieku. Jego katastrofalny występ pokazał, że nawet proste role w filmie sensacyjnym trzeba ZAGRAĆ, a nie przewalczyć jak kaskader, mimo że bijatyki to ważne wątki w serii. Dopiero co odświeżyłem sobie ten film i widzę, jak tragicznie zagrał Lazenby, a nie chodzi wcale o to, że zmieniono aktora, więc stąd negatywna ocena. Każdy inny późniejszy aktor w roli Bonda zagrał swą rolę o wiele lepiej niż Lazenby. Nawet przystojniak Moore nie należący do aktorów wybitnych miał pewną koncepcję tej roli - typową dla siebie, taką pół żartem, pół serio, był Bondem w każdej sekundzie tego filmu, sposobem poruszania się, spojrzeniem, wszystkim (najsłabiej w bijatykach, które markowano sztuczkami - ale to nie jest specjalnie ważne).
zaiste Lazenby jako Bond słabo wypadł, i pewnie dla tego był to jego pierwszy i ostatni film w roli Bonda... cza winic Cennerego bo gdyby nie jego pazernośc na miliony to by w tym filmie zagrał ale ponoc chciał gigantycznych milionów za ten film, ale miał klase i był tego wart film z nim były najlepsze dobrze ze potem wrócił na diamenty sa wieczne miał swój styl,, ktory Lanzeby chciał tylko nasladowac co marnie mu to wychodziło