Tym razem Seana Conerry'ego zastąpił George L. Film sprawdza się całkiem nieźle jako film sensacyjny. Tyle że na tle innych Bondów, poza pierwszą wersją tv wygląda blado.
Lazenby nie zagrał źle, ale został prawie całkowicie przyćmiony przez Daianę Rigg. Reżyser pod koniec kręcenia skapował się o co chodzi i zdecydował się uśmiercić żonę Bonda. Gdyby postąpił inaczej, mógłby to być początek końca serii 007.
Na szczęście George'a wykopano i zastąpił go w tej roli kto inny. Film mimo wszystko przyjemnie się ogląda, właśnie za sprawą Diany Rigg, zasługuje na 7/10.