Film niezły , ale Lazenby nie do końca satysfakcjonujący . Fajnie gdyby zagrał jeszcze raz , pewnie
mielibyśmy do niego więcej szacunku .
cale szczescie ze nie pojawil sie ponownie ! :)))
wedlug mnie zupelnie nie pasuje do roli 007...jest za miekki :)
Otóż to! Craig wygląda jak Rusek. W dodatku ma odstające uszy przez co przypomina gacka ;)
A poważnie - Lazenby miał przeciętny, normalny wygląd i bardzo dobrze!! Tak powinien wyglądać agent, nie rzucać się w oczy. Jednocześnie miał w sobie coś eleganckiego, dostojnego, wyniosłego, ale też miał sporo humoru. Natomiast Craig...nie, zupełnie nie pasuje. Źle wybrali.
Lazenby pasował na Bonda (szczególnie fizycznie), problemem było to, że nie miał doświadczenia aktorskiego. Choć (mimo tego) uważam, że sobie poradził.
Powiem nawet, że pod pewnym względami przypomina Cary'ego Granta, którego Fleming zdaje się widział jako Bonda w pierwszej kolejności.
Zgadzam się mogli go zatrudnić do jeszcze jednej część może wtedy inaczej byśmy go oceniali .Po jednej roli trudno ocenić aktora
Wg mnie najsłabszy film z serii Bondów - Lazenby zdecydowanie nie przypadł mi do gustu jako agent 007 - mało "Bonda w Bondzie", taki trochę gapa a nie agent specjalny. Film też mało porywający - mimo że jestem fanem, to przysiadałem się do niego parę razy bo po 20-30 minutach oglądania po prostu mnie nużył. W porównaniu do poprzednich produkcji z Connerym (mistrzowski "dr No" i "Thunderball") to "W tajnej służbie jkm" jest wielkim krokiem w tył... Niestety.
Gapa?
Nawijał godzinami o genealogji, a Connery-Bond się nużył po dwuminutowym wykładzie Q o gadżetach.
Connery-Bond to właściwie mistrz improwizacji i farta. 007 oczywiście z definicji daje radę, ale Connery-Bond zachowuje się jakby mu wpisano kody na nieśmiertelność.
Zgadzam się. Nie był w cale taki zły w roli bonda jak niektórzy sugerują. Może był za mało zawadiacki i bezczelny jak Moore i Connery i nie rzucał co chwila oneline'ami:) ale to przecież zasługa twórców filmu.
Dokładnie, wygląd i prezencję miał. Gdyby Connery'ego oceniać tylko po Dr No to też nie byłoby szału.
ale nawet ekipa go niespecjalnie lubiła, jego partnerka stwierdziła, że specjalnie naje się czosnku w scenach miłosnych z nim
Sean Connery pasował mi bardziej jako 007 ale scenariusze dostawał średnie niestety. Ten film oceniam wyżej właśnie ze względu na zajebisty scenariusz, lubię filmy w zimowych klimatach, do tego te pościgi samochodowe, narciarskie, bobslejowe :) Ogląda się świetnie i mimo że wcześniej jakoś tej części nie widziałem a oglądam ją teraz katując od początku całą serie to oceniam wysoko. Szkoda że koleś więcej nie zagrał.