Czy to sensowne w przypadku aktora znanego z tylko jednej roli? Zastanawiałem się nad tym pewien czas, a potem przypomniałem sobie, że jakiś czas temu pod "10" wyskakiwało niezastąpiony, i już wszystko jasne. Tego dziadka, który nigdy nie dostał z powrotem nawet spinki do mankietu, a cały czas zaopatrywał Bonda w najlepsze gadżety żaden aktor nie zasapi, nawet John Cleese (sorry John, life is brutal").