Connery był już zmęczony rolą Bonda. Powiedział, że aby zagrać w tym filmie producenci musieliby mu zapłacić całe złoto FORTU KNOX (czyli cały majątek USA w złocie). Ale później chyba zrozumiał swój błąd bo zagrał w następnej części "Diamenty są wieczne", notabene bardzo udanej.
"Diamenty są wieczne" to najsłabsza część Bonda z Connerym i jedna z słabszych w całej serii, moim subiektywnym zdaniem
Właśnie. Dobrze, że zaznaczyłeś 'moim zdaniem'. Mnie ta część się podobała. Z resztą w każdym filmie o przugodach Bonda odnajduję coś co sprawia, że film jest na swój sposób wyjątkowy i ciekawy. Tylko Craiga nie znoszę i do jego wizji Bonda nigdy się nie przekonam.
Craig to taki "dresiarski" Bond który potrafi przywalić, ale nie jest gentleman`em, ani szarmancki, brakuje mu elokwencji, nie ironizuje i nie kpi za bardzo. To taki zubożały Connery:p
"Morfo 2" jestem z tobą ;-)) mimo świetnego jak zwykle Seana film "Diamenty..." wyszły cienko.Ale każdy ma prawo do własnego zdania.
Zgodził się za 1,25 mln funtów, co uczyniło go najlepiej opłacaną gwiazdą filmową świata i za możliwość udziału w dwóch wybranych przez siebie filmach MGM. Być może sądził, że wytwórnia nie zgodzi się na tak wygórowane warunki. Ostatecznie całą kwotę przeznaczył na cele charytatywne.
Connery nienawidził Bonda z całego serca. Wkurzało go, że wszyscy traktują go jak postać z filmu, a nie jak aktora. Michael Caine powiedział, że żaden z przyjaciół Connery'ego nie podnosił tematu Bonda w jego obecności.
"Connery nienawidził Bonda z całego serca. Wkurzało go, że wszyscy traktują go jak postać z filmu, a nie jak aktora. Michael Caine powiedział, że żaden z przyjaciół Connery'ego nie podnosił tematu Bonda w jego obecności."
Myślę, że większych powodów do nienawiści to już nie ma, bo jako jednemu z nielicznych odtwórców ikonicznej postaci udało mu się pozbyć wizerunku 007. Connery zagrał tyle znaczących ról, że obecnie jest kojarzony z twarzą siwego, łysiejącego starca, jak przystojnego dżentelmena w smokingu.